Pinterest

środa, 7 grudnia 2016

13 tydzień ciąży - żegnaj pierwszy trymestrze! Nie będę tęsknić...

13 tydzień ciąży - żegnaj pierwszy trymestrze! Nie będę tęsknić...


Moje drogie ciężarówki ( i nie tylko )

Nie będę dziś pisać o lekarzach, badaniach, witaminach czy o innych medycznych perypetiach. Dziś będzie o uczuciach, o wzajemnym wsparciu o tym, jak szybko zapomina się o tych cięższych chwilach zastępując je nowymi, pozytywnymi. Jak całe, dłużące się tygodnie znikają przysłonięte chociażby jednym, pozytywnie spędzonym dniem. Moje kobietki, zapraszam do poczytania kawałka mojej historii. A jeżeli są tu osoby które wciąż zmagają się z dolegliwościami pierwszego trymestru, wiedzcie że to minie :* Trzymajcie się!



Właśnie zaczęłam 13 tydzień ciąży. Dziś jest dokładnie 12t/1d więc do końca trymestru jeszcze około 2 tygodnie
Pierwszy trymestr ciąży totalnie mnie pokonał. Mój własny organizm w całości przeją nade mną kontrolę, czułam się niczym więzień własnego ciała.

Jeszcze przed zajściem w ciążę bardzo dużo czytałam na temat dolegliwości pierwszego trymestru, o tym że każda kobieta jest inna i ciało każdej z nas reaguje inaczej. W pierwszym momencie, kiedy tylko poczułam pierwsze, niezbyt silne mdłości, czułam się wspaniale! Były one dla mnie sygnałem, że rozwija się we mnie nowe życie, że coś tam w środku mnie się dzieje, czułam że to jest dobre.

Zaczęły się już z początkiem 6 tygodnia które w niedługim czasie przeobraziły się w wymioty, bardzo szybko musiałam zaprzyjaźnić się z toaletą... Tłumaczyłam sobie że tak ma być, że jeszcze trochę, że przecież nie może to trwać aż tak długo! W pewnym momencie mój już i tak wykończony organizm zlitował się nade mną. Wymioty ustały pozostawiając jedynie nieustające mdłości i ciągłą senność która okazała się jednak zbawienną, bo przecież śpiąc, nie czułam żadnych dolegliwości.. Teraz już wracam myślami do tych chwil z uśmiechem, przypominam sobie sytuacje kiedy to otwierałam lodówkę z nosem osłoniętym koszulką, kiedy to czułam niesamowity głód a jednocześnie mdłości i zastanawiałam się co mogłabym zjeść aby przeszło i zostało w brzuchu :) W tedy najczęściej mój Rafał musiał wręcz o każdej porze jechać do sklepu po chleb tostowy, zupkę chińską, biszkopty lub cokolwiek innego co wydawało mi się akurat w tedy do zaakceptowania :D Przypominam sobie o zgrozo że całymi dniami siedziałam na kanapie przykryta kocem i oglądałam totalnie głupie programy aby tylko zabić czas...
To już minęło. Poczułam się już lepiej około 10 tygodnia, mdłości pomału ustępowały, zaczęłam jeść ( w pewnym momencie ważyłam 39 kg. ) Pamiętam ten cudowny dzień w którym obudziłam się i nie czułam nic! Totalnie, żadnych mdłości.. heh pamiętam jak w tedy, bardzo ostrożnie podniosłam się z łóżka, uważnie wsłuchując się w swoje ciało zrobiłam sobie kawę ( tak bardzo za nią tęskniłam! ) upiłam łyk i pamiętam to jak dziś, popłakałam się ze szczęścia :) - chociaż ostatnio hormony tak bardzo we mnie buzują że płaczę co najmniej raz dziennie ) - włączyłam muzykę i zaczęłam sprzątać :D Wysprzątałam calutką kuchnie! W międzyczasie Rafał wrócił z pracy a ja poszłam spać :) Tyle energii mnie to kosztowało że spałam do samego rana!

Teraz siedzę przy laptopie pisząc do Was zajadając się jednocześnie przepyszną zupą pomidorową. Słucham ulubionej płyty " Bring Me Your Love od City and Colour, za chwilę zabieram się za wykańczanie mojego przepięknego, własnoręcznie zrobionego łańcucha na choinkę i wiecie co? Jest wspaniale, znowu czuje się jak najszczęśliwsza kobieta na świecie. Z perspektywy czasu, śmiało i bez zastanowienia mogę stwierdzić że pierwszy trymestr był niezbędnym egzaminem miłości dwojga ludzi. Prawdopodobnie jednym z pierwszych na nowej drodze życia :)
- OBOJE ZDALIŚMY GO CELUJĄCO :)

piątek, 14 października 2016


Ciąża, pierwsze tygodnie, czy to jest zawsze takie proste?


Dziś chciałam podzielić się z Wami moimi dość wczesnymi jeszcze, ciążowymi perypetiami. Czy prosto jest zajść w ciążę? Badania, czy to konieczne? Czy dwie kreseczki gwarantują że już za 9 miesięcy będziemy rodzicami? Kiedy wybrać się do lekarza?
Tak to wygląda w moim przypadku - Zapraszam do poczytania - Wszystkiego się dowiecie


Kiedy razem z partnerem podjęliśmy decyzję o powiększeniu rodziny, żadne z nas nie wiedziało jeszcze w tedy ile wysiłku, starań i ile stresu wciąż przed nami.
Planując naszą pierwszą ciążę byliśmy totalnymi laikami, sugerowaliśmy się podpowiedziami znajomych  oraz rodziny którzy jednogłośnie podpowiadali nam że badania czy wcześniejsza wizyta u specjalisty nie jest konieczna.

To był początek naszych traumatycznych przeżyć. Zaszliśmy bardzo szybko i równie szybko straciliśmy naszą ciążę.

Podczas pierwszego badania, na które poszłam przeszczęśliwa, mając nadzieje że zobaczę już moje dzieciątko i bijące serduszko, okazało się, że z moim organizmem nie wszystko jest w porządku. Już w następnym miesiącu musiałam zostać operowana, co poskutkowało utratą dzieciątka.

Tak więc jeżeli ktoś mnie pyta czy należy iść do lekarza planując ciąże. Odpowiadam, KONIECZNIE! Moje drogie, nie popełniajcie moich błędów i nie słuchajcie się dobrych rad mam, sióstr czy przyjaciółek. Naprawdę, każdy organizm jest inny. U lekarza byłam rok wcześniej i wszystko było w porządku! Pamiętajcie że odpowiedzialne będziecie nie tylko za siebie ale też za małą istotkę!

Przykre zdarzenie miało miejsce w kwietniu tego roku, I dopiero teraz udało nam się ponownie ujrzeć dwie wymarzone kreseczki :)
Jesteśmy w piątym tygodniu ciąży. Serduszko usłyszymy dopiero w połowie 6 tc tak więc w tedy też mamy zamiar wybrać się do lekarza. Dopiero w tym tygodniu lekarz będzie mógł stwierdzić czy dzieciątko rozwija się prawidłowo. 

Z doświadczenia wiem że wybierając się do specjalisty przed 6 tc usłyszymy że ciąża jest jeszcze zbyt wczesna. Prawdopodobnie zaproszą nas za jakieś 2 tygodnie " gdzie będzie już coś widać"

Jeżeli chodzi o suplementację - niezbędną tabletką którą musimy przyjmować każdego dnia jest kwas foliowy który zażywamy już około 3 miesięcy przed poczęciem oraz przez całą ciążę. Kwas foliowy trzykrotnie zmniejsza ryzyko rozszczepu kręgosłupa u naszego dziecka. Czytałam wiele forów  na ten temat gdzie mamy propagujące zdrowe odżywianie oraz brak zbędnej suplementacji sprzeciwiały się zażywaniu kwasu foliowego zastępując go odpowiednim żywieniem. Niemniej jednak pamiętajmy że kwas foliowy jest bardzo delikatny, znika w obróbce posiłków oraz bardzo ciężko jest uzupełniać jego niedobór każdego dnia.


Czy to że udało nam się zajść oznacza że już za kilka miesięcy przywitamy naszego synka lub córeczkę na świecie? Niestety nie. To jest dopiero początek naszej ciąży, na każdym etapie może wyniknąć coś nieprzewidywalnego. Im więcej o tym czytam tym bardziej mnie to przeraza. Czasami zastanawiam się czy warto jest mieć świadomość niektórych zagrożeń, a przynajmniej tych, na które nie mamy wpływu. Teraz widzę jak błahe podejście miałam i jak bardzo mylne poglądy mieszkały u mnie w głowie jeszcze w kwietniu. Myślę, że mimo wszystko warto. Warto mieć też pozytywne podejście, im mniej stresu tym lepiej!

 Na tę chwilę staram się ograniczać stres i walczyć z mdłościami które łapią mnie niespodziewanie w ciągu dnia. Zauważyłam również że jestem wciąż senna i najchętniej spałabym cały dzień. W pracy, gdzie muszę być cały czas aktywna, gdzie wciąż zmierzam się z wielozadaniowością zauważyłam spadek koncentracji, bardzo często uciekam myślami gdzieś daleko..Jest ciężko ale staram się z tym walczyć.

Tak wyglądają moje początki ciążowej przygody. A jak jest lub było u Was? Jeżeli macie złote rady na pierwsze miesiące, zapraszam do zostawiania komentarzy!

poniedziałek, 10 października 2016

Szczęśliwy stolik kawowy

Szczęśliwy stolik kawowy


Dlaczego szczęśliwy? Dosyć trywialna nazwa postu - wiem :) niemniej jednak dziś jest jeden z tych szczęśliwszych dni w moim życiu. Po wielu miesiącach starań, zobaczyłam cudowne dwie kreseczki - nawet nie wiecie jak długo wyczekiwane. Wiem i liczę się z tym, że jest dosyć wcześnie i wszystko może ulec zmianie. Ale dzisiejszy dzień jest moim dniem! - Jeżeli wszystko będzie szkoło po mojej myśli obiecuje, że już niedługo pojawi się nowy podrozdział w którym będę dzieliła się z Wami moimi ciążowymi perypetiami. Ale o tym wkrótce :)


W głowie mam już całą masę nowych inspiracji, w przeciągu najbliższych kilku dni zamierzam zabrać się za detale. Skupić się nad tymi mniejszymi rzeczami, które stanowią obowiązkowe uzupełnienie wnętrza i nadają mu ciepły, przytulny klimat sprawiając, że czas w domu spędza się z przyjemnością :) 
 Cała w skowronkach poczułam przypływ nagłej inspiracji do tworzenia! Tak oto wyczarowałam stolik kawowy. Inspiracji do tworzenia staram się szukać wszędzie, mogą to być skrzynki, stare, niechciane meble a nawet ( jak się okazało) ścięte, nieduże drzewa :) Całe otoczenie może stać się źródłem inspiracji, zwyczajny spacer może okazać się bardziej produktywny niż codzienne przeglądanie motywujących zdjęć w sieci. 

Zachęcam więc do częstych spacerów, nawet tych samotnych, bez słuchawek na uszach które zachłannie rozpraszają naszą uwagę. W dzisiejszych czasach te krótkie chwile w samotności są niezbędne abyśmy mogli się zresetować, zrobić stop, zatrzymać się w trwającej teraźniejszości, przemyśleć nasze dotychczasowe życie, postawić sobie nowe cele. Odetchnąć, głęboko odetchnąć i się rozejrzeć dookoła, z dala od chaosu, internetu czy telewizji. Życie jest wspaniałe, pozwólmy sobie na chwilę samotności - może ona okazać się wyjątkowym początkiem czego nowego :) 

Podczas takiego właśnie spaceru natknęłam się na niezwykły przedmiot który okazał się moim nowym niebanalnym meblem :) 


Początkowo chciałam zostawić go w bieżącej wersji, wierzchnią warstwę pokryć jedynie bezbarwnym lakierem do drewna - nie byłabym jednak sobą gdybym poszła na łatwiznę :) 

W przyszłości jednak przeszlifuje blat, pomaluje ponownie i dam nowy wzór ( przecież nie może być nudy! )
Fotorelację przedstawiam poniżej










 










piątek, 9 września 2016

Krzyżykowa sypialnia

Krzyżykowa sypialnia



Nie przepadam za nudą, czuje się spełniona kiedy mogę stworzyć coś kreatywnego. Cenię niebanalność za nieduże pieniądze. Lubię czuć się dobrze we własnym domu, a przebywanie we wnętrzu, które samodzielnie przyozdobiłam sprawia mi ogromną radość. 


Do naszego wymarzonego mieszkania wprowadziliśmy się na początku lutego. Przeprowadziliśmy generalny remont, zaczynając od wymiany okien poprzez przemalowanie ścian, wymiany podłóg aż po zaprojektowanie kuchni. Przyznam, że nie znoszę tego rodzaju prac. Wszędzie nieustający pył i brud. Ugotowanie obiadu czy wyprasowanie koszuli do pracy graniczyło z cudem. Wydawało się że remont ciągnie się w nieskończoność. Nasze życie w tym okresie opierało się głównie na wycieczkach do marketów budowlanych, naszą pracą, a wyszukiwaniem w internecie kontaktów do coraz to nowych fachowców, którzy zdołaliby naprawić błędy swoich poprzedników. Na całe szczęście ten etap mamy już za sobą. Pozostała nam część najprzyjemniejsza - meblowanie, dopasowywanie wnętrz do naszych osobowości. Wciąż szukamy, inspirujemy się i zachwycamy. To co nas zachwyci przenosimy do naszych wnętrz. Do naszego życia :)


Dziś chcę Was zainspirować moją dosyć odważną propozycją udoskonalenia ścian. W naszym przypadku jest to sypialna. Koszt wykonania: niecałe 30 pln

Krzyżyki powstały z pociętej na równe części, wąskiej taśmy izolacyjnej. Możecie je bez trudu dostać w sklepie budowlanym, są one dostępne w różnych kolorach. Zdecydowałam się na nią gdyż w przeciwieństwie do np. farbki można ją bez trudu usunąć z naszej ściany kiedy już nam się znudzi. Dodatkową zaletą są jej właściwości klejące - taśmę można w każdym momencie odkleić i przykleić ponownie.a ta wciąż się klei i nie brudzi ściany.

Poniżej przedstawiam krótkie wskazówki jak wykonać krzyżykową ścianę w naprawdę prosty i niedrogi sposób:

  • Zaczynamy od pocięcia taśmy na równej długości paski - w tym przypadku pomocny może być zwykły metr krawiecki :) Paseczków trzeba przygotować naprawdę dużą ilość - ja obkleiłam nimi cały pokój :)


  • Kolejną istotną rzeczą jest wyznaczenie odległości pomiędzy rzędami. To bardzo ważne aby rzędy były równo ułożone - w innym przypadku nasze dzieło mogłoby wyjść dosyć pokracznie:) Do tego celu posłużyła mi włóczka której jeden koniec przykleiłam na górze a drugi na dole tuż przy listwie podłogowej


   

  • Odległość pomiędzy krzyżykami z łatwością wyznaczą nam same paseczki - jak na zdjęciach poniżej 



Ilość oraz długość rzędów wyznaczacie sami :) 
Stworzenie naszej krzyżykowej ściany zajęło nam jakieś 2 godziny. Ale było warto! 

Dajcie znać czy pomysł trafił do Waszych gustów!

Pozdrawiam ciepło
Gosia


Copyright © 2014 CreateYourHome , Blogger
Pinterest